Kiedy do pracy?

Po świątecznej traumie rodzina szykuje się do pracy, aby odreagować, a ja nie mogę. Muszę zostać w domu. Moi bliscy wstaną w poniedziałek o szóstej, a ja muszę poleżeć przynajmniej do dziewiątej. Gdybym wstał wcześniej, wzięto by mnie za chorego. Wprawdzie spać nie mogę z powodu przejedzenia się i dlatego jestem bardzo zły, ale muszę udawać zadowolonego, bo przecież jako nauczyciel mam wolne do trzeciego stycznia włącznie, czyli wielki powód do radości.

Dla poprawy humoru wybrałem się dziś do łódzkich centrów handlowych (zaszalałem, byłem wszędzie). Wprawdzie nie po to, aby coś sobie kupić, w końcu wszystko dostałem od św. Mikołaja, ale dla idei. Ledwo wszedłem do Manufaktury, a już natknąłem się na nieprzeliczoną masę uczniów, absolwentów i nauczycieli. Od razu poczułem się jak w szkole. Jak zwykle absolwenci kłaniają się w pas, a co odważniejsi zagadują, natomiast obecni uczniowie udają, że nauczyciela nie znają. Ten rodzaj buntu jest stary jak świat. Sam też go uprawiałem. W liceum, do którego chodziłem jako uczeń, dyrekcja ćwiczyła nas w sztuce mówienia „dzień dobry” nauczycielom (pięć metrów przed nauczycielem należy dawać oznaki, że chce się pokłonić, trzy metry przed trzeba pochylić głowę i wyraźnie powiedzieć „dzień dobry”, należy to zrobić tak sprawnie, aby nauczyciel zobaczył kłaniającego się ucznia dwa metry przed sobą – wtedy zdąży odpowiedzieć i nie musi odwracać się, aby sprawdzić, kto mu się kłaniał). Pamiętam, że ze sprawności kłaniania się nauczycielom dyrekcja robiła sprawdziany.

Potraktowałem zatem swoją obecność w centrach handlowych jako lotny sprawdzian umiejętności kłaniania się nauczycielowi. Muszę przyznać, że wielu uczniom wystawiłem oceny niedostateczne, a tylko kilku osobom trójki. Wszystkim absolwentom postawiłem piątki lub szóstki. A zatem mimo że w szkole nie byłem, to jednak pracowałem – zrobiłem sprawdzian wychowawczy we wszystkich łódzkich centrach handlowych. Muszę przyznać, że na tym nietypowym sprawdzianie frekwencja była wyższa niż podczas szkolnej klasówki. Oceny jednak podobne. Tak się zapaliłem do pracy wychowawczej, że jutro też pójdę na zakupy i posprawdzam, czy uczniowie umieją kłaniać się swoim nauczycielom. Zachęcam wszystkich nauczycieli, aby w wolne dni nie próżnowali, tylko zorganizowali uczniom podobne sprawdziany.