Aktor nauczycielem

Rzadko się zdarza, aby aktor zwracał uwagę publiczności. Dzisiaj widziałem to na własne oczy. Otóż byłem na przedstawieniu, gdzie publiczność stanowiły dwie klasy – moja, tj. pierwsza licealna, oraz gimnazjalna (trudno mi powiedzieć która, może też pierwsza). W trakcie spektaklu kilka osób nie przestawało bawić się telefonami. Tą rozrywką zajmowało się też dwóch chłopców siedzących w pierwszym rzędzie (aktorzy grali tuż przed nimi, a zatem wszystko widzieli).

Moim zdaniem, sztuka była świetna, a gra aktorska bez zarzutu. To jednak nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ uczniowie od pierwszej chwili spektaklu aż do ostatniej zajmowali się swoimi telefonami. Nic więc dziwnego, że na zakończenie swojego występu jeden z aktorów zwrócił się do tych dwóch chłopców, mówiąc im, że swoim zachowaniem sprawili aktorowi przykrość. Przecież teatr to nie telewizja, tu ma się do czynienia z żywym człowiekiem, który stara się dać z siebie wszystko, zatem zachowanie publiczności ma na niego wpływ. Co ciekawe, osoby siedzące za chłopcami nadal bawiły się swoimi telefonami, tylko ci z pierwszego rzędu je schowali. Więc aktor odczekał chwilę, a potem zwrócił się do kolejnej osoby, tym razem dziewczynki, tłumacząc jej to samo, czyli że takie zachowanie wytrąca aktora z równowagi i przeszkadza mu w grze. Dziewczyna schowała telefon. A reszta nie, bo przecież do nich już artysta nie mówił.

Tak zachowywali się gimnazjaliści, ale moja klasa też nie była idealna. Dlatego w trakcie przedstawienia zwróciłem kilku osobom parę razy uwagę, aby nie rozmawiały. Przeprosiły, ja się odwróciłem a one w tej samej chwili na nowo zaczęły gadać, do tego głośno, więc ponownie musiałem je uciszać. Jeśli nawet one nie oglądają, bo je wszystko nudzi, to ogląda ich wychowawca, zatem… Co tu tłumaczyć? Po przedstawieniu uczniowie zapytali mnie, czy moglibyśmy znowu pójść do teatru. Zastanawiam się, po co mamy chodzić? Może lepiej pójdźmy to kawiarni, wtedy sobie pogadamy bez skrępowania, bo przecież w kawiarni można pogadać. Chociaż może świat się zmienia, a z nim ludzkie obyczaje. W teatrze należy wysyłać SMS-y, w kościele pić piwo, a podczas lekcji grać w kółko i krzyżyk. Gdy rozmawiałem z moimi uczniami o ich zachowaniu, zaczęli się usprawiedliwiać tym, że gimnazjaliści byli gorsi. Niezła logika. Zatem jak obok mnie usiądą dwie świnie, to upoważnia mnie to do bycia wieprzem.

Mnie w każdym razie odechciało się chodzić z całą klasą do teatru. Jeśli gdzieś pójdę, to tylko ze sprawdzonymi, wybranymi osobami, a z resztą na pewno nie. Jak ktoś nie potrafi się zachować podczas przedstawienia i trzeba mu zwracać uwagę, to niech siedzi w szkole i wdycha zapach gąbki oraz wchłania pył kredy. Aura wyższej kultury nie dla niego.