Ostatni tydzień wakacji

Sporo nauczycieli bawiło się w ten weekend. Ja sam też nie gniłem w domu, lecz wybrałem się do paru lokali. Wszędzie natknąłem się na kolegów po fachu. Dzisiaj jadłem obiad w Bacówce i z obydwu stron miałem nauczycieli (obcych), a trochę dalej uczniów (swoich).

Za moimi plecami ludzie prowadzili rozmowę o szkole. Ktoś nie mógł uwierzyć, że nauczyciele otrzymują wynagrodzenie za wakacje. Uważał, iż to bardzo niesprawiedliwe. Przecież nie pracują. Miałem ochotę odwrócić się i wytłumaczyć, że ja nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie otrzymują wynagrodzenie za urlop. Przecież podczas urlopu też nie pracują. Nie chciałem jednak sobie i tym osobom psuć dobrej zabawy, więc się nie wtrącałem. W każdym razie ludzie powinni rozmawiać w knajpach trochę ciszej, bo niektórzy drą się na całe gardło, że słychać ich pewnie aż na zapleczu. Co do uczniów, to ci nie rozmawiali o szkole. A jeśli już, to tak cicho, iż nic nie słyszałem.

Znałem kiedyś człowieka, który prowadził małą firmę i dopiero po trzech latach jego pracownicy ośmielili się poprosić go o urlop. Nie mógł pojąć, że musi im tego urlopu udzielić i do tego jeszcze zapłacić. Moja koleżanka wykorzystała swój urlop już kilka tygodni temu, ale dobrze wie, że o pieniądze za ten urlop będzie musiała wykłócać się do Bożego Narodzenia. Starzy pracownicy opowiadają, że szef dopiero od niedawna w ogóle płaci za dni urlopowe, bo wcześniej nawet nie chciał o tym słyszeć. Uważał, że to niesprawiedliwe dawać ludziom pieniądze za czas, kiedy nie pracują. Potem brak rąk do pracy zmusił go do zmiany poglądów, ale nadal przeciąga termin wypłaty, jak tylko się da.

A zatem kończą się wakacje, podczas których nie pracowaliśmy, a płacono nam. Naprawdę nie ma lepszego zawodu niż nauczyciel. Ludziom kończą się urlopy, podczas których też nie pracowali, a otrzymywali wynagrodzenie. Naprawdę nie ma lepszego stylu życia jak bycie pracownikiem. Gdyby kierować się w swoich wyborach życiowych długością dni wolnych od pracy, to zawód nauczyciela jest najlepszy na świecie. A jednak nie to jest najważniejsze, bo gdyby tak było, wtedy każdy chciałby pracować w szkole. W restauracji spotkałem też kolegę, który skończył kierunek pedagogiczny, ale pracować do szkoły nie poszedł, lecz do firmy. Ciekawe dlaczego, przecież w firmie nie ma wakacji, lecz niemiłosiernie krótki urlop. W ogóle nie mogę jego decyzji zrozumieć.