Nauczyciele szukają pracy

Za kilkanaście dni początek roku, a sporo nauczycieli nie znalazło jeszcze pracy. Szukają wszyscy, w tym także, rzecz dawniej niespotykana, angliści, germaniści. I to nie tylko młodzi ludzie dopiero po studiach, ale także osoby z wieloletnim doświadczeniem, nauczyciele mianowani i dyplomowani.

Wolnych miejsc nie ma, bo gdyby były, wiadomo byłoby o nich już przed wakacjami. Teraz ostatnią deskę ratunku rzucą kolegom nauczyciele, którzy od 1 września pójdą na urlop zdrowotny, i dyrekcja będzie musiała zatrudnić kogoś na zastępstwo. Niejeden nauczyciel pracuje od zastępstwa do zastępstwa, a stałego zatrudnienia znaleźć nie może.

Albo praca w szkole jest coraz atrakcyjniejsza, albo też coraz więcej nauczycieli ląduje na bruku z powodu niżu i musi szukać nowej posady. W każdym razie można mieć wrażenie, że wielu chciałoby popracować w charakterze nauczyciela, ale im nie będzie to dane, bo wolnych miejsc nie ma. W starym systemie emerytalnym niedługo przyszłaby pora na mnie i na połowę rady pedagogicznej mojej szkoły, abyśmy zwolnili miejsca młodszym, a tak jeszcze wiele lat pracy nas czeka. Obecnie trzeba dłużej pracować na emeryturę, dlatego wolnych miejsc w szkole nie przybywa. Szukajcie, koleżanki i koledzy, aż znajdziecie, ale nie będzie łatwo.

Co o tym mogą myśleć nauczyciele, którzy są zatrudnieni na stałe? Chyba wszyscy powinniśmy czuć się szczęściarzami. Niedługo dyrekcja zacznie nam o tym przypominać, najczęściej słowami: „jak się nie podoba, to na wasze miejsca czekają tłumy chętnych”. I jak tu strajkować? I jak tu narzekać na niskie zarobki? I jak tu grymasić i robić fochy? Chyba tylko z przyzwyczajenia, bo fakty są takie, że robota w szkole to coraz większy rarytas. Dla wielu trudny do zdobycia bądź wręcz niedostępny.