Masakryczne podwyżki

Rząd szykuje dla nauczycieli w roku 2010 tak znikome podwyżki (1 procent w styczniu i 3 we wrześniu), że tylko filozoficzne podejście do życia pozwoli przyjąć je z godnością. Zachęcam zatem koleżanki i kolegów do czytania dzieł filozofów. Narzekanie nic nie da, a narazi nas na gniew społeczeństwa, które tyra od świtu do nocy, ani jednego dnia urlopu nie ma, a zarabia śmieszne grosze.

W sprawie zarobkowania zgadzam się całkowicie ze zdaniem św. Tomasza z Akwinu, który napisał:

„Zmusza bowiem człowieka do pracy tylko konieczność zdobywania utrzymania” („Summa contra Gentiles”)

Niestety, wielu nauczycieli to wyrodki, ponieważ chodzą do pracy z powołania, a nie dla pieniędzy. Takiego poświęcenia nawet święty Tomasz nie wymagał.

Bóg ze Starego Testamentu nakazuje człowiekowi „pracować na chleb w pocie czoła swego”, natomiast Jezus Chrystus zwraca uwagę, że w życiu przydaje się „zdolność czynienia cudów”. Próbowałem zamienić w domu wodę w wino, ale w końcu musiałem wydać pieniądze i za wino zapłacić.

Ludziom, którzy oskarżają nauczycieli o lenistwo, polecam pod rozwagę słowa Seneki, który twierdził, że:

„najbardziej pracowity jest człowiek, który nic nie robi” (Słowa przypisywane także Katonowi: „Numquam se plus agere quam nihil cum ageret”).

Z każdym dniem odczuwam coraz silniejszą potrzebę, aby dążyć do tego ideału.

Jak powiedział Cyceron:

„Lenistwo jest lepsze od wszelkiej aktywności”. Po łacinie brzmi piękniej: „Vita contemplativa simpliciter melior est quam vita activa”.

Puszkin (domorosły filozof) twierdził, że:

„kryzys w państwie jest wtedy, kiedy wszyscy, od kanclerza do ostatniego protokolanta, kradną i są sprzedajni”.

Teraz pojmuję, dlaczego większych podwyżek dla nauczycieli nie będzie.