Szanuj szefa swego

Dla nauczycieli lepiej, aby na stanowisku dyrektora pozostał ten sam człowiek. Nie opłaca się bowiem tęsknić za nowym szefem, skoro – jak wymyśliło MEN – szkołą może zarządzać osoba bez przygotowania pedagogicznego. Do tej pory na dyrektorskim stołku mógł zasiadać tylko nauczyciel, a niedługo, gdy tylko projekt MEN zostanie wcielony w życie, to stanowisko może otrzymać każdy, kogo powoła tzw. Organ Prowadzący (np. gmina).

Nie ulega wątpliwości, że dyrektorzy-nauczyciele będą w najbliższym czasie wymieniani na menedżerów, którzy nie zostali ukąszeni pedagogicznymi skrupułami. Jak pisze „Głos Nauczycielki” (w najnowszym numerze z 5 sierpnia opisane są wszystkie pomysły MEN), zadaniem nowych dyrektorów będzie rozwalenie Karty Nauczyciela i przekształcenie szkół w firmy przynoszące zysk. Nowi dyrektorzy „będą jak kropla drążąca skałę, rozpychając się łokciami w Karcie Nauczyciela i w systemie wynagradzania, rozłożą od środka to, co autorzy rządowej strategii „Polska 2030″ nazywają ‚biurokratycznym statusem nauczyciela’, a co jest zbiorem gwarancji zapewniającym elementarne poczucie stabilizacji w tym zawodzie”. A zatem jak nie kijem, to pałką zamierza rząd uderzyć w nauczycieli. Nie udało się przeciągnąć dyrektorów-nauczycieli na swoją stronę, to planuje się przysłać młode wilki, aby rozszarpały system od środka.

Bywa, że z dyrektorem trudno wytrzymać. Nagromadzi się w ciągu kilku lat parę spraw, zwykle drobnych, które potem utrudniają normalną współpracę. A jednak konflikty z obecnymi dyrektorami to nic wobec tego, co może nas czekać, gdy stołki dyrektorskie obejmą ludzie, którzy nigdy nie parali się nauczaniem. Dlatego bez względu na wszystko powinniśmy popierać obecnych dyrektorów, aby ubiegali się o kolejną kadencję. Istnieje bowiem realne zagrożenie, że następny przełożony przyjdzie już z innej bajki.

Rozmawiałem o dyrektorze mojej szkoły z kolegą, też nauczycielem. Powiedział, że jest to jedyny szef, jakiego miał, więc nie zna innego stylu zarządzania (obecny szef dyrektoruje nam już 17 lat). Dlatego traktuje go jak ojca, natomiast nowego szefa będzie uważał już za ojczyma. Od siebie dodam, że nie musi to być wcale ojczym, lecz nawet wredna macocha. W każdym razie o ojca trzeba dbać, bo musi nam wystarczyć na długo.