Kiedy trafi na mnie?

Tym razem trafiło na anglistkę z XXX LO w Łodzi. Uczniowie zrobili z lekcji burdel, nagrali swój wybryk na komórkę, a nagranie upowszechnili (zob. tekst). Można współczuć nauczycielce, można też narzekać na niewychowaną młodzież, można psy wieszać na szkole, w której doszło do chuligańskiego wybryku. Warto jednak zastanowić się, jak ja poradziłbym sobie z rozwydrzoną młodzieżą, która jest gotowa na wszystko. Co bym zrobił w podobnej sytuacji?

Wielu rzeczy nie bierze się pod uwagę, dopóki człowiek nie odczuje czegoś na własnej skórze. Niejednemu nauczycielowi do głowy nie przychodzi, że uczniowie mogliby chcieć zrobić z niego debila. Tymczasem nagrywanie nauczycieli, gdy sobie nie radzą na lekcji, to działanie stare jak świat. Warto więc przygotować się do tego, że kiedyś padnie na mnie. Każdemu belfrowi grozi, że zostanie nagrany, jak sobie w pracy nie radzi.

Sam jako uczeń uczestniczyłem w czymś podobnym (nagrywaliśmy na sprzęcie marki Kasprzak). Mieliśmy na pieńku z pewnym nauczycielem. Któregoś razu zostaliśmy przez niego wezwani na przesłuchanie. Umówiłem się z kolegą, że on będzie pokorny, przeprosi i okaże skruchę, natomiast ja będę uparty i krnąbrny. Pokorny kolega nagrywał całą rozmowę na kasetę magnetofonową. Nauczyciel tak idiotycznie się zachowywał w rozmowie z nami, takie głupoty gadał, tak nas strofował i pouczał, że z trudem powstrzymaliśmy śmiech. Dla dobra nagrania siedzieliśmy cicho, a po wyjściu organizowaliśmy przesłuchiwanie kasety. Nie było Internetu, więc upowszechnialiśmy nagranie na imprezach. Radość z tego była naprawdę wielka, a nauczyciel nigdy nie dowiedział się o całej sprawie.

Uczniowie nie zmienili się od czasów, kiedy ja sam chodziłem do szkoły. Chcą tego samego, tzn. poniżania i ośmieszania nauczycieli. Niestety, skutki tych działań są zupełnie inne niż 25 lat temu. Nasze nagranie poznało kilkadziesiąt osób, a dzisiejsze wybryki mogą oglądać miliony ludzi na całym świecie i to przez wiele lat. Czasem przypadkowo trafiam w Internecie na nagrania fragmentów lekcji, jakie prowadzą moi koledzy w XXI LO, ale nie robię afery (są to migawki najgłupszych gestów, jakie zdarza nam się wykonywać).

Wszyscy udajemy, że problemu nie ma, bo nikt nie chce wyjść na nieudacznika. Ja też nie szukam filmików ze swoim udziałem. A gdyby taki film został nagrany, a na nim ja, gdy nie radzę sobie z chuligańskim zachowaniem naszych kochanych uczniów? Nie mam pojęcia, jak zareagowałbym na coś takiego, nie wiem też, jak zareagowaliby moi koledzy, gdyby sprawa wyszła na jaw. Czy śmialiby się ze mnie, czy raczej pomogli? A jak zareagowałaby dyrekcja? Czy mógłbym liczyć na pomoc? Czy raczej stałbym się dla dyrekcji i kolegów wstydem, który trzeba ukryć przed światem?

W każdym razie wolałbym być uduszony i raczej ujrzeć śmierć niż siebie samego sponiewieranego przez uczniów na filmie, który krąży w globalnej sieci. Nie przejawiałbym takich uczuć, gdybym miał pewność, że w razie czego całe grono pedagogiczne z dyrekcją na czele stanie za mną murem.