Zwolnienia lekarskie w czasie matur

Dowiedziałem się z prasy, że „Nauczyciele w całym kraju grożą bojkotem matur. W czasie ustnych egzaminów mają gremialnie brać zwolnienia lekarskie” (tekst „Będzie bunt nauczycieli?” w: „Polska Dziennik Łódzki” 28 kwietnia 2009). Dobrze jest czytać prasę, bo inaczej nie wiedziałbym, co planuję robić w okresie matur. Mam zatem wziąć zwolnienie (chyba trochę za późno na organizowanie bojkotu matury).

I tu właśnie jest pies pogrzebany. Pomijam fakt, że autor robi w balona czytelników, opisując rzeczy, o których w szkołach nikt nic nie wie – bo żadnego gremialnego brania zwolnień przez nauczycieli w okresie matur nie będzie. Przynajmniej nie w tym roku. Zresztą nigdy nauczyciele zwolnień nie biorą, gdyż zwolnienia na ulicy nie leżą. Dlaczego autor za oczywistą oczywistość uznaje, iż zwolnienia lekarskie można tak po prostu brać? Byłem dziś u lekarza i żadnych zwolnień do wzięcia w przychodni nie widziałem, a jedynie reklamowe ulotki. Jakim więc prawem oczernia się grupę zawodową lekarzy, że na zawołanie rozdaje ludziom zwolnienia?

Oburzamy się, że w światowej prasie używa się terminu „polskie obozy koncentracyjne”, a sami wypisujemy podobne bzdury. Zwolnień się nie bierze, a kto tak twierdzi, ten oczernia lekarzy, że nieuczciwie wykonują swój zawód. Nauczyciele też – jako grupa zawodowa – żadnych zwolnień nie biorą, a jedynie czasem chorują i wtedy dostają od lekarza zwolnienie od pracy. Żadnego brania zwolnień nie ma, tak samo jak nie było i nie ma polskich obozów koncentracyjnych.

Język służy do kreowania wizerunku ludzi. Używanie zwrotu „wezmą zwolnienia” upewnia czytelników, że lekarze i nauczyciele to oszuści. Taki wizerunek o tych grupach zawodowych kształtuje prasa. Jakim prawem? Poza tym autor tego tekstu popełnił klasyczny błąd logiczny, polegający na zamianie kwantyfikatorów. „Dla pewnego X” pomylił z „dla każdego X”. Nie wątpię, że jakiś nauczyciel (pewien X będący nauczycielem) planuje zbuntować się przeciwko niesprawiedliwym warunkom pracy i płacy, a nawet że ten nauczyciel chciałby wziąć zwolnienie od jakiegoś lekarza (od pewnego X będącego lekarzem), mimo że wcale nie jest chory. Jednak pewien X to nie to samo co każde X. A zatem wcale nie jest tak, że nauczyciele „mają gremialnie brać zwolnienia”. Może ktoś weźmie, ale nie większość, bo większość nauczycieli korzysta ze zwolnień, gdy jest chora. Także większość lekarzy wypisuje zwolnienia chorym pacjentom, a nie każdemu jak leci.