Reklamy w podręcznikach

Zaniepokoiła mnie informacja „Głosu Nauczycielskiego”, że podręczniki będą reklamować nową podstawę programową MEN (zob. tekst). Jeśli można zamieścić w książce dla dzieci logo reformy, kojarzone z Katarzyną Hall, to nie widzę przeszkód, aby zamieścić logo Jurka Owsiaka czy Janiny Ochojskiej. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy Polska Akcja Humanitarna to przecież samo dobro, więc ich reklamy dzieciom nie zaszkodzą. Gdy będziemy mieli za sobą precedens, okaże się, że w podręcznikach można reklamować wszystko, poza wódką i papierosami. Ale już reklama grup AA czy środków ułatwiających rzucenie palenia byłaby dopuszczalna. Nie wiesz, co wziąć na kaca, to zajrzyj do podręcznika, a wtedy sobie przypomnisz.

Uważam, że należy ostro zaprotestować przeciwko reklamom w podręcznikach. Minister edukacji chyba na głowę upadła, aby reklamować swoje dziecko, reformę, w książkach, które uczniowie muszą obowiązkowo mieć. To nie jest wolny wybór – kupię bądź nie kupię czasopisma, w którym są reklamy. Podręcznik jest wybierany przez nauczyciela i dzieciom narzucany. Dlatego jego zawartość musi być pod szczególną kontrolą.

Pewne przestrzenie powinny być całkowicie wolne od reklam. Zadaniem nauczycieli jest uczyć dzieci, aby były ostrożne wobec reklam, a tu proszę, reklama w podręczniku. Ograniczam córce dostęp do takiego przekazu, ponieważ nie chcę, aby robiono jej wodę z mózgu. A gdy już musimy jakieś reklamy oglądać, to zawsze wypowiadam formułę: „Ach, te wstrętne reklamy, znowu chcą nas nabrać”. Czy poznawanie podręcznika nauczyciel też będzie poprzedzał formułą: „Pomińmy te wstrętne reklamy, jakie są na początku książki, i przejdźmy do poznawania wartościowej  treści”? A może – wzorem nauczyciela z filmu Stowarzyszenie Umarłych Poetów – powiemy uczniom, aby strony z bzdurami wyrwali z podręcznika i wyrzucili do kosza.

Jak Katarzyna Hall chce reklamować swoją reformę, to niech wyda broszurę i roześle ją do szkół. Umieścimy taką reklamę w dostępnym dla uczniów miejscu, więc kto będzie chciał, weźmie i sobie poczyta. Natomiast w żadnym wypadku nie wolno pasożytować na wydawcach podręczników, nakłaniając ich do reklamowania pomysłów MEN. Doprawdy, podręcznik to nie gazeta. Tu nie można napisać, że wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych ogłoszeń i reklam.