Prowokacja nauczycieli z Włocławka

W jednej z włocławskich szkół nie dopuszczono do matury próbnej uczniów, którzy nie zapłacili za ksero testów. Wiadomość o tym zdarzeniu dotarła do władz zwierzchnich w Urzędzie Miasta, które wezwały dyrektorkę szkoły na rozmowę i wyjaśniły jej, że źle zrobiła. „Gazeta Wyborcza” tak opisuje reakcję władz:

„Jak zapewniła naczelnik wydziału oświaty włocławskiego ratusza Elżbieta El-Maytah, podobna sytuacja już się nie powtórzy. W razie potrzeby w przyszłości ratusz będzie refundować przygotowanie niezbędnych materiałów.”

Hipokryzja urzędników jest ohydna. Przecież nauczyciele dlatego zbierają pieniądze od uczniów na ksero i inne materiały, ponieważ organ prowadzący szkoły (np. gmina) nie zapewnia niezbędnych środków na jej funkcjonowanie. Po prostu szkoły nie otrzymują pieniędzy na kserowanie testów dla uczniów. Muszą te środki samodzielnie pozyskać. Tylko jak?

Problem nie dotyczy jedynie Włocławka. To samo mamy w Łodzi i pewnie w całej Polsce. Oczywiście można się oburzać na to, że nie wpuszczono tych uczniów na egzamin próbny. Jednak gdyby ich wpuszczono, to tylko na koszt koleżanek i kolegów. To znaczy inni uczniowie musieliby za nich zapłacić. I właśnie tak się dzieje. Ludzie dziwią się, dlaczego zbierano od uczniów aż po 25 złotych, a przecież koszt kserokopii waha się między 10-15 zł. Zbiera się więcej dlatego, ponieważ płaci co drugi uczeń. Raz więcej, raz mniej, ale zawsze ci, co płacą, finansują tych, którzy tego nie robią.

Uważam, że nauczyciele, którzy nie wpuścili uczniów na próbną maturę, zrobili tak, aby zwrócić uwagę na problem, a nie na złość uczniom. Naprawdę jest mi wstyd, gdy muszę od uczniów zbierać pieniądze na coś, co powinna im szkoła zapewnić. Jest to dla mnie żenujące. Gdybym się jednak otwarcie sprzeciwił, np. powiedział dyrekcji, że nie będę zbierał, dyrekcja tę sprawę zatuszuje (za moich uczniów zapłacą uczniowie z innych klas). A gdyby wszyscy nauczyciele odmówili zbierania pieniędzy od uczniów, tylko zażądali pieniędzy z gminy. Wtedy dyrekcja miałaby przechlapane. Po prostu dyrekcja, która wymusza środki od gminy, jest wywalana na zbity pysk. W szkole utrzymuje się ta dyrekcja, która nie domaga się od gminy środków na finansowanie swojej szkoły. Bierze tyle, ile dają. Im mniej dana szkoła kosztuje, tym lepsza dyrekcja nią zarządza – takie jest rozumowanie organu prowadzącego szkołę.

Dlatego jedynym sposobem na zwrócenie uwagi, że gmina nie wywiązuje się ze statutowych zobowiązań, tzn. nie finansuje tego, co musi, jest wywołanie sensacji. Uważam, że wszyscy nauczyciele w całej Polsce powinni tak się zachować jak koleżanki i koledzy z Włocławka. Nie wpuścić na salę egzaminacyjną uczniów, którzy nie zapłacili za ksero. Takich uczniów mielibyśmy kilkadziesiąt tysięcy w skali kraju.

A młodzież powinna nas w tym poprzeć. Naprawdę, kochani uczniowie, nie nauczyciele odpowiadają za brak papieru toaletowego i mydła w ubikacjach, nie nauczyciele są winni za brak środków na zorganizowanie matury próbnej, nie nauczyciele odpowiadają za biedę i nędzę publicznych placówek edukacyjnych. Tymczasem uczniowie mówią: „Ze szkołą się nie wygra” i płacą, bluźniąc na nauczycieli. Naprawdę nie ten adres. To z urzędnikami się nie wygra. Chociaż gdybyśmy się wszyscy postawili, mielibyśmy większe szanse na wygraną i pobieranie opłat od uczniów by się skończyło. W każdym razie we Włocławku nauczyciele spróbowali coś zrobić – urządzili prowokację. Trzeba takie prowokacje powtarzać aż do skutku.