Nowy dyrektor CKE

Postawiłem na Mirosława Sawickiego, ale gonitwę wygrał Krzysztof Konarzewski. Wniosek jest taki, że nie powinienem grać, gdyż obstawiam źle. Zakład przegrałem, inni się cieszą. Wydawało mi się, że Sawicki w nagrodę za posprzątanie po Legutce, poprzednim dyrektorze CKE, obejmie stanowisko szefa i dokończy dzieła, które tak udanie rozpoczął. Stało się jednak inaczej, dyrektorskie trofeum przypadło w udziale Konarzewskiemu, a Sawicki przestał dziś być p.o. dyrektora. Czym się teraz zajmie, na razie nie wiem. W każdym razie odchodzi po dobrze wykonanym dziele.

Profesor Konarzewski specjalizuje się w reformowaniu szkolnictwa, jest też mistrzem w tworzeniu podstaw programowych (zob. przykładową publikację). Niestety, nieraz jego pomysły lądowały w koszu, gdyż u nas polityka potrafi zniweczyć najdoskonalsze nawet dzieło. Teraz jednak trafia na dobry moment w edukacji, ponieważ reforma właśnie się zaczyna. Minister edukacji sadza więc na stołku dyrektorskim człowieka, który będzie ją fachowo wspierał w reformowaniu oświaty. Katarzyna Hall na pewno takiego człowieka potrzebuje w swoim zespole.

Mam nadzieję, że profesor poprawi także formułę matury. Nikt lepiej niż on nie rozumie, że w obecnym kształcie egzaminu dojrzałości coś nie gra. Nie sugeruję wywracania systemu do góry nogami, tylko naprawienie tego, co zgrzyta. Czy Konarzewski zechce zaryzykować zmiany? W końcu obecna matura to także jego dziecko. A na własne dziecko patrzy się przez różowe okulary nawet wtedy, gdy na to w żaden sposób nie zasługuje. Maturze w dzisiejszym kształcie przydałoby się parę klapsów, ale obecnie klapsy nie są w modzie.

Krzysztof Konarzewski to przede wszystkim pomysłowy uczony, twórczy pedagog i sprawne pióro. Czy równie dobrze pokieruje CKE i podległymi jej okręgowymi komisjami, jak potrafi kierować swoim umysłem? Wybitnemu specjaliście w roli dyrektora może być naprawdę trudno. Życzę powodzenia.