Kochanowski, Słowacki i Żeromski na próbnej

Maturzyści wybierali dzisiaj między sacrum (religijne wiersze Kochanowskiego i Słowackiego) oraz profanum (proza Żeromskiego). Obydwa tematy łatwe, przystępne, dobrze sformułowane (zob. test). O religijności w renesansie i romantyzmie mówi się na okrągło, także o wrażliwości Judyma na krzywdę ludzką poloniści trąbią bez ustanku. Młodzież nie powinna mieć powodu do narzekania (zob. klucz). Albo wręcz odwrotnie. Dzisiejszy arkusz doskonale nadaje się na właściwą maturę, szkoda więc, że dano go na próbną.

Urzędnikom CKE i OKE, którzy są odpowiedzialni za przygotowywanie testów maturalnych z języka polskiego, warto przypomnieć, czego pragną uczniowie. Otóż przede wszystkim chcą być obeznani z utworami, które znajdą w testach. Tymczasem przez ostatnie lata urzędnicy znajdowali przyjemność w zaskakiwaniu uczniów albo dziełami nieznanych im autorów (słynny test z Tomaszem Różyckim nagminnie mylonym z Tadeuszem Różewiczem), albo wyrwanymi z kontekstu fragmentami (patrz przypowieść Żegoty o ziarnie z III cz. „Dziadów”), albo mniej znanymi utworami znanych poetów (patrz „Któż nam powróci” Kazimierza Przerwy-Tetmajera). Zaskakiwanie uczniów utworami na maturze daje taki efekt, że młodzież nie czuje potrzeby czytania lektur, ponieważ na egzaminie dojrzałości i tak będzie coś nowego. Skoro nie wiadomo, co czytać, lepiej nic nie czytać – myślą uczniowie.

Cieszę się, że tym razem autorzy testu nie wbili polonistom noża w plecy. W teście są utwory znane i popularne. Także fragment „Ludzi bezdomnych” nie został wyrwany z kontekstu. Nic nie daje większego poczucia bezpieczeństwa uczniom, jak rozpoznanie w teście utworu, który się zna z lekcji języka polskiego. Gdy zaś okaże się, że ktoś tekstu nie zna, może pluć sobie w brodę, że nie chodził na lekcje języka polskiego, kiedy był ten utwór omawiany.

Próbna matura jest nie tylko po to, aby uczniowie sprawdzili, co umieją, a czego im brak. Próbny egzamin ma przekonywać młodzież, że warto chodzić na lekcje języka polskiego, czytać lektury i przygotowywać się do szkolnych sprawdzianów. Nie może być tak, że utwory cytowane w maturalnym teście stanowią przeciwieństwo tego, co omawia się na lekcjach języka polskiego. Kilka lat temu, gdy na maturze pojawiło się opowiadanie Iwaszkiewicza o wiewiórce, uczniowie żałowali, ze tak mało oglądali bajek o wiewiórkach. Zamiast chodzić do szkoły, powinni oglądać telewizję Mini Mini.