Początek zimy

Cały kraj jest zaniepokojony z powodu mrozów. Paliwo samochodowe zamarza wraz z kierowcami. Jak ktoś nie ma samochodu, to zamarza tym bardziej. W mieszkaniu jest tak zimno, że zaczęły umierać kwiaty południowe. Herbata zamienia się w lód, gazu nie ma. Przyszłość – jak głosi słynny jasnowidz Krzysztof Jackowski – będzie tragiczna. Biada, biada, biada!

Natomiast dzieci się cieszą. Moja córka skacze z radości, ponieważ mróz szczypie ją w policzki. Ach, jak przyjemnie. Sanki wyciągam z piwnicy. Godzinami zjeżdżamy z górki. Wokół widzę mnóstwo dzieci. Wszystkie mają uśmiechnięte twarze. Usiłują lepić bałwany. Cóż z tego, że śnieg nie jest dobry, liczy się sama inicjatywa.

Radość dzieci potęgowana jest także nadzieją, że mróz będzie większy. W telewizji mówią, że w różnych szkołach jest za zimno na prowadzenie lekcji. Może zamkną wszystkie szkoły w kraju. Może nie będzie lekcji. Świat stanie się piękny. Wystarczy, jak wiatr mocniej zawieje, jak chmury odsłonią niebo. Wtedy dziadek mróz pokryje ziemię lodem. Dzieci nie lubią szkoły, dlatego modlą się do Jezusa o większe mrozy.

Pamiętam, że jak byłem dzieckiem, to mnie Jezus wysłuchał. Były tak silne mrozy w latach 70., że odwołano wszystkie lekcje. To były czasy! Pamiętam też stan wojenny. Dorośli byli zaniepokojeni i przerażeni sytuacją, a dzieci cieszyły się, bo znowu nie chodziło się do szkoły. Cóż takiego mogłoby się dziś zdarzyć, aby wszystkie dzieci bezkarnie poszły lepić bałwany? Krzysztof Jackowski wieszczy, że będzie ogólnoświatowy kryzys finansowy i wojna. Dlatego radzę wszystkim, póki jest jeszcze czas, przeczytać „Lalkę”, „Pana Tadeusza”, „Latarnika”, „Siłaczkę”, „Ludzi bezdomnych”, „Przedwiośnie” oraz „Pamiętniki” Jana Chryzostoma Paska, bo później – jak przyjdzie bieda i wojna – nie będzie czasu na czytanie książek.