Koniec ery podręczników

Jaki jest sens wydawać podręczniki, skoro tak szybko stają się nieaktualne? Na co komu podręczniki, skoro jest w nich zawsze albo za mało informacji (trzeba posiłkować się innymi tekstami), albo za dużo (trudno wyłuskać odpowiednie treści). Komu dziś są potrzebne podręczniki? Kto jeszcze z nich korzysta?

O wiele większym wzięciem cieszą się obecnie poradniki. Jak zdać maturę z języka polskiego? Jak w miesiąc nauczyć się języka angielskiego? Jak opanować chemię? Jak zachowywać się przy stole? Jak być kochanym? A jak pięknym i bogatym?

Jeśli ktoś myśli, że poradniki są trywialne, a podręczniki wyrafinowane, to chyba nie rozumie, jaka przemiana zaszła w kulturze w ostatnich latach. To raczej podręczniki stały się potwornie banalne, trywialne aż do przesady, ograniczone i tępe, puste i pokraczne. Co innego poradniki. Te nabrały klasy, stylu i wyrafinowania. Poradniki oparte są obecnie na głębokiej filozofii, na subtelnej logice, pełne są nowatorstwa, interesującej estetyki. To w podręcznikach pełno jest prostackich opisów faktów, natomiast w poradnikach zawarte są gustowne, swobodne, spontanicznie wyrażone pouczenia. W dodatku autorami poradników często są medialne sławy, natomiast podręczniki zwykle piszą ludzie, którym niewiele w życiu się udało. Poza tym w podręcznikach pełno jest błędów, a w poradnikach błędem może być tylko głupie pouczenie. Cóż to zresztą za błąd – w porównaniu z potopem głupich rad nauczycieli każdy poradnik można uznać za bezbłędny.

Bywają oczywiście wyjątki, a raczej bywały. Takim wyjątkiem był podręcznik „Historia filozofii” W. Tatarkiewicza, napisany niczym doskonały poradnik. Jednak dzisiaj trudno o wyjątki. Dobre w podręcznikach bywają pojedyncze rozdziały, gdy tymczasem w poradnikach jest odwrotnie: zdarzy się gorsza strona albo dwie, ale reszta powala na kolana.

Myślę, że także środowisko szkolne coraz wyraźniej powinno od wydawców domagać się dobrych poradników do nauki poszczególnych przedmiotów. O dobrych podręcznikach trzeba zapomnieć. Dobre mogą być tylko poradniki.

Korzystamy z poradników w tak wielu sprawach, np. w dekorowaniu mieszkań, wyborze opon zimowych, pielęgnacji kwiatów, leczeniu przeziębień itd., że czas najwyższy zacząć na ich podstawie uczyć w szkole. Zamiast podręcznika pt. „Romantyzm” niech będzie poradnik pt. „Jak czytać poezję romantyczną?”, a zamiast „Chemii dla szkół ponadgimnazjalnych” niech będzie poradnik „Jak rozgryźć aminokwasy i nie połamać zębów?” Dzięki poradnikom byłoby w szkole bombowo!