Ostatnia nadzieja nauczycieli

Nigdy bym nie zgadł, że ostatnią nadzieją nauczycieli może być prezydent. Zawetowanie ustawy o emeryturach pomostowych, było nie było, dla nauczycieli niekorzystnych, dało nam nadzieję, że nie wszystko stracone. Jeszcze ciastko nie do końca zjedzone.

W ostatnich latach nauczyciele wiedli burzliwe spory ze społeczeństwem właściwie o wszystko. Naród ma za złe nauczycielom nie tylko 18-godzinne pensum, wakacje, ferie, wcześniejsze emerytury, ale nawet wolne soboty i niedziele oraz niepracujące noce. Cały kraj, który tyra od świtu do nocy w świątek piątek, a nawet w Boże Ciało, nie może zrozumieć, dlaczego nauczyciele są ludźmi pracującymi inaczej.

Do pracy w szkole nikt się nie pali. Nawet studenci, którzy oddają się studiom o specjalności pedagogicznej, deklarują, że w szkole pracować nie chcą. W 15-osobowych grupach praktykantów czasem nikt, a czasem pojedyncza osoba nieśmiało zgłasza, że planuje być nauczycielem. Reszta nie chce za żadne skarby. A mimo to cały naród, jak Polska długa i szeroka, uważa, że nauczyciele mają luksusową robotę, tzn. same przywileje, doskonałe warunki pracy i niezłą płacę za nicnierobienie.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego społeczeństwo wybiera gorszą pracę, a doskonałej roboty w szkole nie bierze. Widocznie Polacy wolą się poświęcać i męczyć ponad ludzkie siły, a pracy nauczyciela nie wezmą. Tak było za cara, tak jest i teraz. Polak woli się męczyć. Dziękuję rodakom za tę szlachetną postawę. Ja nie mam żadnych skrupułów, więc robotę w szkole biorę.

Ludzie chyba myślą, że wakacje, ferie, 18-godzinne pensum oraz wcześniejsze emerytury wymyślili masoni. Dlatego tak chętnie chcą likwidować przywileje nauczycieli oraz innych grup. Jak już wszystkim odbierzemy wszystko, wtedy weźmiemy się za zwierzęta i rośliny. Tygrysom odbierzemy pręgi, a kaktusom kolce. I wtedy świat będzie piękny i wspaniały. Każdy – bez względu na wykonywany zawód – będzie pracował tyle samo i tak samo. Witajcie w raju – przedsionku piekła.

Co do motywacji prezydenta, to nie jestem w stanie jej sobie wyobrazić. Zresztą nawet nie chcę wiedzieć, czym się kierował Lech Kaczyński, wetując ustawę o emeryturach pomostowych. Sama myśl, że mógłbym poznać prezydenckie powody, przeraża mnie bardziej niż nieświadomość. Dlatego przyjmuję, że prezydent kierował się dobrem wszystkich Polaków, także tych, którzy jego decyzji nie rozumieją.