Bunt nauczycieli

Przyłączam się do buntu młodej nauczycielki, która walczy z patologią w szkołach (zob. tekst). A chodzi o nagminne zjawisko, że za materiały niezbędne do prowadzenia lekcji płacą sami nauczyciele bądź rodzice uczniów. Hańbiące dla nauczycieli jest zbieranie od rodziców czy samych uczniów pieniędzy na kopie testów, na papier ksero, na tusz do drukarki czy na cokolwiek innego, co powinna zapewnić szkoła. A jeśli mają za to płacić rodzice, niechże zostanie wydane takie prawo (np. w statucie szkoły), że za materiały szkolne należy przelać na konto szkoły taką a taką sumę. Zgadzam się z młodą nauczycielką, że naszym zadaniem jest uczyć, a nie żebrać (zob. komentarze do artykułu).

Kolejną hańbiącą sprawą jest wymuszanie na nauczycielach, aby dokladali do swojej pracy, czyli za własne pieniądze kupowali to, co jest im niezbędne do prowadzenia lekcji. Dziś nie da się przeprowadzić lekcji bez pomocy (magnetofon, zbiory testów, komputer itd.), a to kosztuje. Jeśli gmina nie chce płacić za te materiały, powinniśmy uczyć wyłącznie przy pomocy takich środków, jakie zapewnia nam pracodawca. Jeśli nie ma czegoś w szkole, nie sprowadzajmy tego za własne pieniądze. I nie mówmy rodzicom, że mają dać pieniądze na coś tam, gdyż jest to potrzebne do przeprowadzenia egzaminu maturalnego. Nie ma np. rzutnika, niech uczniowie zdają maturę bez rzutnika.

Popieram bunt koleżanki i przyłączam się do niego. Komputer w pokoju nauczycielskim to standard. Ksero w pokoju nauczycielskim to norma. I wiele innych spraw. Chcecie rozliczać nauczycieli z efektów pracy, to zapewnijcie nam godziwe warunki pracy. Koniec z żebraniną, koniec z kupowaniem za własne pieniądze. Koleżanki i koledzy, przyłączcie się.