Realizm magiczny MEN

Krystyna Szumilas, prawa ręka Hall, zachowała się na konferencji prasowej MEN-u niczym bohaterka realizmu magicznego (kiedyś był to modny nurt w literaturze). Tłumacząc korzyści zwiększenia pensum nauczycieli o 4 godziny, wykazywała się dwiema przeciwstawnymi cechami: przenikliwością umysłu i skrajną naiwnością. Mówiąc zaś innymi słowami: twardo stąpała po ziemi i zarazem uciekała w świat fantazji. Na czym to polegało?

Szumilas okazała bystrość umysłu, kiedy twierdziła, że nauczyciele powinni mieć większe pensum. Zgadzam się z bólem serca: prędzej czy później nauczyciele będą mieć wyższe pensum. Zrealizowanie tego pomysłu przysporzy rządowi popularności, gdyż społeczeństwo nie może pogodzić się z tym, że nauczyciele pracują tak krótko. Byłoby głupotą nie skorzystać z okazji do pozyskania wyborców. Niestety, dalej zaczyna się fantazjowanie: wiceminister zapewnia, że po zmianie pensum nikt nie zostanie zwolniony. A przecież przydzielenie nauczycielom większej liczby godzin spowoduje, że nie dla wszystkich wystarczy tych godzin. Według obliczeń ZNP pracy zabraknie dla 100 tysięcy ludzi, czyli co piątego pracownika. Natomiast Szumilas twierdzi, że nie zabraknie pracy dla nikogo. Taka naiwność to już tradycja w MEN. Pamiętam, że za Handkego urzędnicy MEN nie potrafili obliczyć, ile będzie kosztowała reforma. W końcu podali sumę z sufitu, a potem się dziwili, że okazało się inaczej. Teraz też rzeczywistość okaże się inna niż marzenia. Bajki opowiada Szumilas i udaje, że sama w nie wierzy.

Słów kilka na temat krótkiej pracy nauczycieli. Jedną z utartych opinii, która służy za żer obecnemu rządowi, jest wyobrażenie, że nauczyciele prowadzą w szkołach próżniacze i komfortowe życie. Ludzie chcą dokręcenia śruby nauczycielom. I ta śruba zostanie dokręcona. Jednak śrubę trzeba umieć dokręcać, bo inaczej puści gwint i maszyna, jaką jest edukacja, się rozleci.

Uważam, że skutkiem wprowadzenia tych 4 godzin będzie bierność i abnegacja wśród nauczycieli. Skończą się społecznie prowadzone koła zainteresowań i zostawanie z uczniami po lekcjach, skończy się wszelka charytatywność, zaniknie dbałość o uczniów. A może stanie się jeszcze coś innego, coś zupełnie nieprzewidzianego, coś upiornego i demonicznego. W końcu to realizm magiczny.