Ile godzin języka polskiego?

Katarzyna Hall obniża liczbę godzin języka ojczystego. Od 2009 roku nauki polszczyzny będzie mniej. W ten sposób minister edukacji wdraża reformę szkolnictwa, które nie powinno być oderwane od rzeczywistości. A rzeczywistość jest taka, że błędna mowa, prostacka składnia i wulgarne słownictwo dobrze odpowiadają dzisiejszym czasom. Po co uczyć się o Mickiewiczu i Sienkiewiczu, skoro to nikomu do niczego niepotrzebne? Przecież nieuczone słowa najlepiej wyrażają współczesne problemy. Jeśli dziś czci się niepoprawną mowę i całkowitą ignorancję w zakresie znajomości literatury, to nauki języka polskiego może w ogóle nie być. Niech się każdy uczy ojczystej mowy w pubach, na ulicach i z telewizji. Wzorcem polszczyzny może też być bełkot niektórych polityków. Szkoła okazuje się  najmniej potrzebna.

Gościłem w niemieckiej szkole i uczestniczyłem w lekcji języka niemieckiego. Ja i niemiecka nauczycielka mieliśmy coś wspólnego, mianowicie obydwoje uczymy mowy ojczystej. Jednak ja byłem dumny, że uczę jednego z najważniejszych przedmiotów w polskiej szkole, a ona powiedziała, że uczy jednego z najmniej ważnych – niemieckiego w Niemczech. Jak reforma Katarzyny Hall wejdzie w życie, ja też będę uczył najmniej ważnego przedmiotu – czyli polskiego w Polsce. Nie udało się zaborcom zdegradować mowy Polaków, uda się obecnej władzy.

Edukacja potrzebuje dziś nie tyle reformy, co wolności od reformy. W ostatnich latach wdrożono mnóstwo intelektualnych popłuczyn, które wymyślali naprędce politycy, aby zjednać sobie wyborców. Teraz zapowiada się kolejna reforma z cyklu dziesięć plag egipskich.

Zastanawiam się, komu spodoba się szkoła, w której język ojczysty traktowany będzie jak kuchenne odpadki. Ciekawe, które przedmioty będą serwowane jako danie główne?