Przyjemność średniej

Ogłoszono wyniki egzaminu dojrzałości. Dla tegorocznych maturzystów liczą się ich indywidualne osiągnięcia, natomiast dla całej reszty ludzi najważniejsze są średnie. Zaczyna się kolejny odcinek edukacyjnego dopingu. Za chwilę media ogłoszą, które szkoły najlepiej przygotowują do matury, a które najgorzej. Zacznie się porównywanie nauczycieli – ci mają najlepszy średnik wynik, a tamci najgorszy. Będą ogłaszane mniej lub bardziej oficjalne rankingi szkół, klas i nauczycieli. W edukacji nadal liczyć się będzie tylko: „Go! Go! Go!”

Nie mam nic przeciwko edukacyjnemu dopingowi, o ile nie popada się w przesadę. Niestety, obecnie dochodzi do przesadnego stosowania dopingu. Dla średniej ludzie są gotowi zrobić wszystko. Niektórzy nauczyciele nawet wymuszali na słabych uczniach, aby zrezygnowali z matury, a wtedy otrzymają promocję. Dobrze rozumiem tych zdesperowanych nauczycieli. Wiadomo, że są oni oceniani na podstawie średnich wyników matury, a cała reszta ma znaczenie drugorzędne albo wręcz żadne. Złoty cielec średnich wyników wypiera empatię – za zgodą władz edukacyjnych, samych nauczycieli i rodziców, którzy wierzą w nieomylność średnich. Tak to mechanizmy rynkowe boczną furtką weszły do edukacji. Średnie wyniki egzaminu są ważniejsze od człowieka.

Rzuciłem okiem na wyniki moich uczniów. Wygląda na to, że średnia będzie wysoka. Oczywiście indywidualnie jest różnie – jedni dno, inni Mont Everest. Nie chcę ekscytować się średnimi moich uczniów, bo jeszcze nie zaprzedałem duszy diabłu. Myślę o konkretnych uczniach. Dziękuję tym, którzy byli uprzejmi dać mi znać, jak im poszło. Dobrze wiem, że nie o informację chodzi, lecz o coś ważniejszego, ludzkiego.

Co roku po ogłoszeniu wyników egzaminu dojrzałości i po opublikowaniu średnich, po słowach dyrekcji, że za rok musimy podnieść średnią, że musimy z uczniów wycisnąć więcej, kolejna grupa nauczycieli poprzysięga: „Mam w d… pracę wychowawczą, mam w d… wszystko, co nie przekłada się na średnią. Ja tu jestem od wyciskania najwyższych wyników, a jak się jakiś uczeń nie nadaje do codziennego „go! go! go!”, to niech spada ze szkoły”. Liczy się tylko szczurza rywalizacja: między szkołami, nauczycielami i uczniami. Kto nie rywalizuje, tego trzeba utopić.