Co przyjąć od uczniów?

W piątek mogą się pojawić w szkołach kontrole antykorupcyjne. Koniec roku szkolnego – wielkie ryzyko. Trzeba zatem przemyśleć, co można od uczniów przyjąć, a co narazi człowieka na zarzut korupcji. Do tradycji należy przyjmowanie kwiatów. Ale czy kontrolerzy respektują tradycję? A jeśli kwiaty, to jakie? Wyłącznie coś pojedynczego czy także okazały bukiet?

Czy bombonierka to już za dużo? A czekolada 100-gramowa w sam raz? Cukierki? Ile i jakie? Ptasie mleczko? Zwykłe czy smakowe? Co dla kobiet, co dla mężczyzn? Wino? Likier? Koniak? Papierosy w papierośnicy?

Kubek z ozdobnym napisem? Książka z dedykacją? Coś pamiątkowego? Co dla wychowawcy, a co dla kogoś innego? Czy dla dyrekcji też coś? A dla woźnych?

A może wyroby własne uczniów? Wiersz? Grafika? Obraz na szkle?

Czy są jakieś przepisy, które mówią, co wolno, a czego nie wolno przyjmować od uczniów? Ja kieruję się zasadą, że wszystko, co uczniowie mi dają, należy do majątku szkoły. Kwiaty, słodycze, książki, kubki – wszystko zostaje w murach szkoły. Ewentualnie – jeśli jest czegoś w nadmiarze – można zawieźć do Caritasu lub PCK. Tylko czy policja mi uwierzy, gdy wyjdę ze szkoły z upominkami od uczniów, że to dla Caritasu i PCK?