Minister edukacji w Łodzi

Katarzyna Hall przyjeżdża do Łodzi, aby porozmawiać o zmianach w edukacji. Na stronie MEN znajduje się harmonogram debat, jakie są organizowane w całym kraju. Ktoś naiwny mógłby pomyśleć, że minister edukacji jest otwarta na dialog ze środowiskiem nauczycielskim. Jednak na stronie MEN nie ma najważniejszej informacji, a mianowicie, że na spotkanie wejdą tylko osoby mające specjalne zaproszenia. Niestety, nauczycieli na tym spotkaniu prawie nie będzie. Zaproszeni bowiem zostali samorządowcy, dyrektorzy szkół i inni urzędnicy. Jeśli Hall spotyka się z nauczycielami, to chyba tylko z byłymi. Do obecnych ma uraz.

Nauczyciele jednak pojawią się przed budynkiem Instytutu Europejskiego (ul. Piotrkowska 262/ 264), jutro między 11 a 12, aby gwizdami powitać szanownego gościa, a potem pocałują klamkę i pogryzą z wściekłości szczelnie zamknięte drzwi. W szkołach nie ma żadnej informacji o tym, że przyjeżdża do Łodzi tak ważna persona. A przecież z każdej szkoły powinien zostać wytypowany przedstawiciel rady pedagogicznej, który wypowiedziałby się w imieniu koleżanek i kolegów. Obecności dyrekcji szkół nie liczę, bo przecież dyrekcja nie ugryzie ręki, która ją karmi. Niechby któryś z dyrektorów powiedział, co myśli, a zostałby szybko przeczołgany. Na spotkaniu można będzie albo milczeć, albo chwalić. Nauczyciele mogą swoje głosy wysłać drogą internetową. Nie wierzę, aby ktokolwiek zapoznał się z naszymi głosami, skoro minister nie chce się z nami spotkać. Farsa, zamiast dialogu społecznego. Jak minister chce rozmawiać z urzędnikami, to niech ich wezwie na dywanik, a nie urządza sobie pielgrzymkę po Polsce na koszt podatników.