Kiedy nauczyciele bredzą?

Uczniowie oczekują od nauczyciela konkretnych rad, jak mają się zachować w jakiejś sytuacji. Często kilka osób naraz zadaje pytanie i oczekuje natychmiastowej odpowiedzi. Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Nic więc dziwnego, że każdemu nauczycielowi zdarzyło się, iż udzielił swoim uczniom bezsensownych rad. Można by o tym książkę napisać, ale kto zechce się przyznać. O wiele przyjemniej jest przyjrzeć się radom, jakich udzielają uczniom inni nauczyciele.

Dziś wysłuchałem w radiu rady, jakiej pewien belfer udzielił gimnazjalistom przystępującym do egzaminu. Poradził, aby się niczym nie przejmowali, ponieważ wynik tego egzaminu nie ma żadnego wpływu na ich promocję. Sens tego pocieszenia był taki, że egzamin ma bardzo małe znaczenie, więc nie powinien młodych ludzi w ogóle stresować. Mam nadzieję, że gimnazjaliści nie słuchali żadnych dobrych rad, tylko pędzili na egzamin. Gdyby jednak jacyś uczniowie usłyszeli tę radę, to prawdopodobnie pomyśleliby, że ktoś tu jest nienormalny. Prawdopodobnie ci uczniowie każdego dnia słyszeli od swoich rodziców coś wręcz przeciwnego, a mianowicie, że egzamin ten jest bardzo ważny, wręcz najważniejszy w ich dotychczasowym życiu. I niejednemu rodzicowi udało się swoje dziecko przekonać do tego, aby potraktowało egzamin z należytą powagą i stosownym przejęciem. A tu w ostatniej chwili wszystko diabli wzięli, ponieważ nauczyciel powiedział coś przeciwnego. Powiedział ni mniej, ni więcej, tylko: „Olejcie to”.

W związku z tą sytuacją zacząłem myśleć o radach, jakich ja udzielam swoim uczniom. Właściwie to powinienem najpierw dowiedzieć się, jakiej rady udzielili im w tej samej sprawie rodzice (ewentualnie inni nauczyciele). Młodzież bardzo często lubi dorosłych testować. Najpierw zapyta wychowawcę o coś, później mamę bądź wujka, potem pedagoga szkolnego, na końcu kogoś z dyrekcji. Jest duże prawdopodobieństwo, że każdy z dorosłych udzieli zupełnie innej rady. Po takiej pielgrzymce od jednego belfra do drugiego, czy też od jednego dorosłego do następnego, dziecko wie jedno: nauczyciele bredzą. Nie jacyś nauczyciele bredzą, tylko każdy z nas bredzi. I to nawet wtedy, gdy dobrze radzi.