Pieniądze od uczniów

Od czasu do czasu szkoła prosi uczniów o pieniądze. Nikt nie lubi pozbywać się swoich złotówek, ale czasem trzeba wykazać się dobrą wolą i otworzyć portfel. Właśnie z okazji sporządzania świadectw ukończenia liceum wychowawcy zwrócili się do młodzieży z prośbą o wpłacenie 5 złotych. Część młodych ludzi wykazała się dobrą wolą, ale sporo osób twierdziło, że nie musi, więc nie da. Wychowawcy tłumaczyli, że to na cele charytatywne, a nie na potrzeby szkoły, ale ludzie się uparli. Skoro nie muszą, to nie wydadzą ani złotówki.

Bardzo mnie to zdenerwowało. Uważam, że w szkole nie tylko zdobywamy wiedzę, ale także uczymy się, jak żyć w społeczeństwie. A życie w społeczeństwie wymaga, aby złożyć datek na rzecz jakiejś grupy, np. na chore dzieci. Gdy jednak ktoś nie rozumie, że złożenie datku jest moralnym obowiązkiem człowieka, który osiąga sukces (w tym wypadku sukcesem jest ukończenie szkoły), trzeba mu przemówić do rozumu. A do rozumu najbardziej przemawia zasada: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Zamierzam zatem tę zasadę zastosować do wszystkich maturzystów, którzy woleli wydać 5 złotych na piwo niż na akcję charytatywną. Otóż informuję, że zgodnie z umową, jaka łączy mnie z pracodawcą, moja praca na rzecz maturzystów kończy się w dniu 25 kwietnia. Jeśli więc jakiś maturzysta zechce konsultować się u mnie w sprawie matury, to jest to możliwe tylko na zasadzie mojej dobrej woli. A dobrą wolę okażę tylko tym osobom, które same wykazały się dobrą wolą i wpłaciły 5 złotych na cele charytatywne. Jeśli zaś nie wykazały się szczodrością, także ja odmówię im szczodrości. Uprzedzam, że dla chytrusów konsultacje będą albo płatne (wystawię rachunek i odprowadzę podatek), albo żadne. Koszt konsultacji dla osób, które już nie są uczniami mojej szkoły i wykazują się chytrością, to złotówka za minutę. Natomiast dla osób szczodrych, ja też okażę szczodrość, więc z nimi o żadnych pieniądzach nie będę rozmawiał.

Wydaje mi się, że podobnie powinni postąpić wszyscy nauczyciele. Ta część młodzieży, która grosza nie chce wydać na rzecz innych ludzi, powinna na własnej skórze odczuć, na czym polega zasada wzajemności. Uczniowie chyba nie rozumieją, ile razy sami otrzymali od innych ludzi coś w ramach uprzejmości. Widocznie niektórym osobom trzeba przypomnieć, że to i owo wcale im się nie należy. To przykre, że ludzi wciąż trzeba uczyć, że jak się chce coś otrzymać, to trzeba też umieć dawać. Jeśli więc ktoś z grona chytrusów i egoistów ma do mnie sprawę, niech się pospieszy, bo od następnego tygodnia wszystko będzie płatne. Podkreślam: to ostrzeżenie nie dotyczy ludzi dobrej woli i szczerego serca.