Szkoła potrzebuje skrajności

Nic tak nie porusza ducha przekory jak skrajne poglądy. Nic tak nie skłania do sprzeciwu jak czyjeś nieugięte stanowisko. Nikt tak nie pobudza do dyskusji jak wyznawca jedynej słusznej racji. Ja, niestety, jestem za i przeciw, przyznaję rację i temu, i tamtemu. Wiodę zażarty spór, a jednocześnie szczerze popieram. Ze mną trudno dyskutować, ponieważ ja każdemu przyznaję rację, trochę sobie, a trochę temu i owemu. Dlatego mnie jest wszystko jedno, z kim i o czym dyskutuję, ponieważ cel mam zawsze jeden: tolerujmy się, a nie szczujmy.

Zdaję jednak sobie sprawę, że dla uczniów nie jestem dobrym partnerem do dyskusji. Bo mnie w sumie chodzi o mniejsze zło. A zło jest w każdym z nas i w każdej teorii, więc ja nie propaguję żadnej uniwersalnej recepty na życie, lecz wszędzie szukam tego mniejszego zła i większego dobra. A dobro i zło każdy z nas nosi w sobie, raz więcej ma dobra, a innym razem zła.

Nie widzę więc powodu za łby się brać i spierać do upadłego. A tymczasem spór, szczególnie publicznie prowadzony, ma niezmierzoną wartość pedagogiczną. Mógłbym oczywiście udawać zwolennika tego lub tamtego nurtu, ale to byłoby nieszczere. Lepiej zaprosić do szkoły zażartego i nieprzejednanego zwolennika skrajności.

Kilka dni temu udało nam się zaprosić Pawła Pietralę, prezesa Towarzystwa Odpowiedzialnego Rodzicielstwa w Łodzi. Człowiek to mądry, wykształcony, świetny mówca, utalentowany pedagog i sympatyczny człowiek. I przy tym – co najważniejsze – osoba o skrajnych poglądach. Pietrala wygłosił wykład potępiający aborcję i antykoncepcję oraz zachęcił do stosowania naturalnych metod planowania potomstwa. Dzięki swojemu zdecydowanemu stanowisku wywołał tak doskonały sprzeciw młodzieży, tak wiele pytań i wątpliwości, że byłem dosłownie wniebowzięty, mimo że poglądy mam inne niż nasz Gość. Co tam jednak moje poglądy. Liczy się dyskusja, możliwość ścierania się, stwarzanie okazji do wyrobienia sobie własnego zdania, do przemyślenia dotychczasowego stanowiska itp.

Młodzież w naszej szkole, w przeważającej części, wydaje się doskonała, ponieważ cudownie opanowała sztukę niewychylania się, nierzucania się w oczy i milczenia na temat swojej wizji życia. Diabli tam jednak wiedzą, jakie poglądy ma większość naszych uczniów. Jedyną okazją sprawdzenia, co myśli nasza młodzież, jest postawienie jej twarzą w twarz z człowiekiem, który głosi skrajne poglądy. Niech tam głosi sobie taki człowiek poglądy, jakie chce. Najważniejsze, aby pobudził uczniów do aktywności, do zabrania głosu i do przedyskutowania wad i zalet tego albo innego światopoglądu. W szkole powinno więc być miejsce na dyskusję o każdym światopoglądzie, zarówno o ultrakatolickim, jak i o… dosłownie każdym światopoglądzie.