Czy lektury są antysemickie?

Zakwalifikowanie dawnych dzieł do piśmiennictwa antysemickiego jest przedsięwzięciem nader kłopotliwym. Inna była kiedyś wrażliwość odbiorców, dlatego też zupełnie nie te treści uznawano za antysemickie, jak nam się dziś wydaje. Niepochlebne wypowiedzi o innych narodach nie były uważane za wyraz nienawiści, lecz za formę patriotyzmu. Kiedy Pasek pisze źle o Duńczykach („Pamiętniki”), a Mickiewicz o Francuzach („Pan Tadeusz”), w ten sposób chwalą Polskę. Mówienie, że u innych jest gorzej, źle, wręcz wstrętnie, a obcy są gorsi, nieobyczajni, a nawet paskudni było w dobrym guście. Taka krytyka dotknęła przed laty także Żydów, jednak nie ma ona niczego wspólnego z nienawiścią do tego narodu. Mickiewicz, Prus, Wyspiański, Reymont, Żeromski nie byli antysemitami, mimo że czasem napisali coś niepochlebnego o Żydach. Aby być antysemitą, trzeba być najpierw rasistą, a żaden z wymienionych pisarzy rasistą nie był. Możemy im jedynie zarzucić, że się najeżali na obcych, czasem na Żydów, innym razem na Francuzów czy Niemców, ale tylko się najeżali. Podobnie najeżali się ludzie przed laty na nieznane rośliny czy obce potrawy, taki sam dystans odczuwali do obcych kultur. Dzisiaj jesteśmy mniej lękliwi wobec obcych, dlatego też postawy pisarzy mogą być mylnie odbierane jako rasistowskie. Gdy ktoś w dzisiejszym globalnym świecie najeża się na obcych, zaczynamy podejrzewać go o rasizm. Dawniej nie było globalizmu, więc nieufność, strach, a nawet wstręt wobec obcych były powszechne.

Wiceprezes zarządu łódzkiego ZNP Jadwiga Tomaszewska dostrzegła antysemityzm w niektórych tekstach, jakie uczniowie mają obowiązek poznawać w szkole. Jako nauczyciel doskonale rozumiem postawę pani Tomaszewskiej. Omawiając pewne lektury, muszę uczniom wyjaśniać, że ta czy inna postawa bohatera nie była uważana w jego czasach za antysemityzm. W taki sposób wyrażano wtedy dystans do obcych, czyli w sposób uznawany dziś za obraźliwy, wulgarny. Być może lepiej byłoby takich tekstów nie omawiać w ogóle, niż ryzykować, że uczniowie nie przyjmą wyjaśnień nauczyciela i uznają, że polska literatura jest antysemicka. Podkreślam jednak, nie ma w kanonie dzieł antysemickich, natomiast są w nich fragmenty, które z dzisiejszego punktu widzenia mogą być odbierane jako rasistowskie, także jako antysemickie. Dziękuję pani Jadwidze Tomaszewskiej, że dmucha na zimne, bo w szkole taka postawa jest bardzo potrzebna. Dobrze wiemy, jak niewiele potrzeba, aby zachęcić kogoś do rasizmu. Młodzież powinna otrzymywać od nauczycieli jasny przekaz: nie ma miejsca w szkole na szerzenie treści rasistowskich. W lekturach, jakie czytają uczniowie, wprawdzie nie ma antysemityzmu, ale jeśli wydaje się komuś, że jest, być może trzeba dane dzieło zastąpić innym, aby nikogo mimo woli nie zachęcić do rasizmu.