Przepisy szkolne

Szkoła kwestionuje dorosłość uczniów, przypominając, że są oni tylko dziećmi. Nie czyni to z własnej woli, tylko z powodu istniejących przepisów. Przeczytałem dzisiaj, że mam poprowadzić klasę maturalną do kina, a po seansie przyprowadzić do szkoły i puścić, chyba że rodzice tych 19-latków zgodzą się na ich samodzielny powrót do domu. Nie chcę zbierać kartek od rodziców, więc pozostaje mi wracać z klasą pod szkołę.

Przepisy są durne, więc się je powszechnie lekceważy. Uczniowie zapewne dadzą po filmie nogę, a ja udam, że tej ucieczki nie widziałem. Jeśli nie przyplącze się do mnie jakiś bezradny uczeń, pójdę sobie do domu i już. Niby problemu żadnego nie ma. Jest przepis, ale skoro się go nie przestrzega, to o co tyle hałasu. Wydaje mi się, że skoro przepis jest, to należy go przestrzegać i to w pełni. Właśnie wynikające z przepisów nakazy, które są nonsensowne, należy wykonać, aby zmusić stosowne władze do zmiany tych przepisów. Nie przestrzegając przepisów, mamy wrażenie, że nie są one takie złe, że wcale nie są uciążliwe. Skoro da się z nimi żyć, to po co je zmieniać?

Uważam, że nauczyciele powinni dać społeczeństwu pokaz wypełniania wszystkich szkolnych przepisów. Byłaby wtedy okazja do porozmawiania, jak bardzo anachroniczna zrobiła się szkoła. Myślę, że respektując absurdalne przepisy, już dawno doprowadzilibyśmy do ich usunięcia. A tak, udając, że wykonujemy polecenia, propagujemy postawę, iż przepisy są dla frajerów, a my swój rozum mamy.

Wszystkich oddanych mi pod opiekę 19-latków uprzejmie informuję, że postąpimy w zgodzie z prawem. Po filmie ustawimy się w parach i wrócimy do szkoły, aby dopiero tu się rozejść. Po wypełnieniu zadania możemy usiąść i napisać petycję do kuratora, jeśli kogoś to zainteresuje.