Dramat maturzystów

Wiadomość, że matura próbna odbędzie się dopiero w marcu 2008 r., to początek dramatu maturzystów. Urzędnicy odpowiedzialni za edukację serwują młodzieży złe wieści w niewielkich dawkach, ponieważ wiedzą, że truciznę można przełknąć tylko w małej porcji. Gdyby uczniowie od razu dowiedzieli się, jakie danie jest dla nich przygotowywane, prawdopodobnie nikt by na tę ucztę nie przyszedł. Zamiast udziału w maturach mielibyśmy do czynienia z buntem, po którym z budynków Komisji Egzaminacyjnych nie pozostałby kamień na kamieniu. A budynki te są coraz ładniejsze. Jeśli ktoś wątpi, zapraszam na ulicę Prausa 4 w Łodzi.

Tłumaczenie, dlaczego próbna matura powinna być w marcu, a nie – jak to było do tej pory – jesienią, to szczyt urzędniczej głupoty. Po pierwsze, jak twierdzi szefowa OKE w Łodzi, urzędnicy nie mieli czasu przygotować materiałów. Po drugie, dodaje, egzamin w marcu jest lepszy, gdyż sprawdza cały przerobiony materiał. Rozumowanie głupie i bezczelne. Próba jest przecież po to, aby mieć jeszcze czas na naprawienie błędów i uzupełnienie braków. Tymczasem próba wykonana tuż przed maturą właściwą ma wartość taką samą jak uderzenie głową w ścianę. Tylko młodzież oszołomi. Pamiętajmy, że testy rozwiązane w marcu trzeba jeszcze sprawdzić, zatem wyniki będą dopiero w kwietniu, czyli chwilę przed prawdziwą maturą.

Co do tłumaczenia, że w OKE nie mieli czasu na organizowanie matury próbnej, to jest to jeszcze większa bezczelność. Przecież chodzi tylko o przygotowanie testów. Wydrukiem i tak zajmą się dyrekcje szkół i nauczyciele. Sprawdzać też nie będą egzaminatorzy OKE, tylko nauczyciele uczący i to całkowicie za darmo. Więc o co chodzi? Może pracownicy Komisji Egzaminacyjnych zapomnieli, jakie obowiązki powinni być dla nich ważniejsze? A może warto by wysłać parę osób na szkolenie z umiejętności rozpoznawania priorytetów zawodowych. Doprawdy, ja też, jak wyprowadzę psa na spacer, spiłuję sobie paznokcie i powycinam skórki, to zupełnie nie mam czasu na prowadzenie lekcji. W głębi serca nawet rozumiem tych urzędników. Mam tylko do nich żal, że swojego głupiego tłumaczenia i tej durnej decyzji nie uzgodnili wcześniej z nauczycielami. Moglibyśmy wtedy iść jednym frontem. Albo my byśmy ich przekonali, że się mylą i że matura próbna musi być wcześniej, albo oni powiedzieliby nam, o co tu naprawdę chodzi. Bo w wyższość marca nad listopadem jakoś nie chce mi się wierzyć.