Matura do sądu

Niektórzy nauczyciele, przygotowując uczniów do matury, udzielają im porad prawnych, co powinni robić, jeśli osiągną zbyt niskie wyniki. Mimo że nie mam przygotowania prawniczego, młodzież wciąż pyta mnie, w jaki sposób można by podważyć wynik egzaminu dojrzałości. Zanim zdążę objaśnić jakiekolwiek zagadnienie maturalne, już słyszę pytanie, jak sprawdzić, czy egzaminator się nie pomylił. A nawet jeśli się nie pomylił, to czy nie można by udowodnić, że zaniżył wynik, że coś przeoczył. Krótko mówiąc, młodzież nie ma żadnego zaufania do egzaminatorów, dlatego pyta każdego o sposób na podważenie systemu. Czy istnieje jakiś haczyk?

Młodzież zwraca się ze swoimi wątpliwościami do mnie, a przecież ja też jestem egzaminatorem. Równie dobrze mogliby zapytać, jak mnie skutecznie utopić. Chyba nie ten adres. Niech pytają kogo innego, jak udowodnić, że czarne jest białe. Niestety, wciąż słyszę od uczniów, moich lub obcych, że „korepetytor im powiedział, iż w razie niskich wyników powinni zrobić to i to” albo „na kursie przygotowującym do matury prowadzący wyjaśniał, że można by po cichu zrobić to lub tamto”. Jeśli takich wrednych rad udziela nauczyciel będący egzaminatorem, to chyba nie zdaje sobie sprawy, że może sam wpaść w dołek, który wykopał dla innych. A jeśli taki korepetytor czy prowadzący kurs nie jest egzaminatorem, to nie powinien udzielać lekcji, gdyż się na tym nie zna. Albo więc nauczyciele są na tyle głupi, że za parę groszy sprzedają tajemnicę, jak można zamienić nasze życie zawodowe w piekło, albo też wpuszczają dzieci w maliny, robiąc im wodę z mózgu.

Wydaje mi się, że to drugie. Łudzi taki nauczyciel z niewiadomych powodów swoich uczniów, że w razie czego mogą podważyć wyniki egzaminu maturalnego i odwrócić kota ogonem. Kompletny nonsens. Udzielanie porad prawnych przez nauczycieli, którzy nie mają przecież ani przygotowania prawniczego, ani stosownych uprawnień, to według mnie przestępstwo. Kryminał. Dlatego wzywam kolegów korepetytorów, osoby prowadzące kursy oraz wszystkie dobre ciocie i dobrych wujków, aby przestali mamić uczniów nadzieją, że nie wszystko stracone, że można maturę podać do sądu. Nie wiem, czy maturę można podać do sądu, czy też nie – takie powinno być stanowisko wszystkich nauczycieli. Powinniśmy wiedzieć, że w sprawach ewentualnego podważania wyników matury nie wiemy nic. Tak też mówię uczniom. Wiem tylko tyle, że nic nie wiem na ten temat. Idźcie ze swoimi wątpliwościami do prawników.