Dzień strajku nauczycieli

Związek Nauczycielstwa Polskiego sprawdzał gotowość nauczycieli do ewentualnego 2-godzinnego strajku w maju. Reakcje pracowników oświaty są różne. Jedni są za strajkiem pod warunkiem, że dostaną za to pieniądze. Inni mówią, że 20-30 złotych (stawka za dwie godziny pracy pod tablicą) to może sobie MEN w d? wsadzić, więc tyle to oni mogą poświęcić na wspólną akcję. Jednak największym problemem dla nauczycieli nie są pieniądze, lecz dzień strajku.

Niewielu jest tak twardych, że chciałoby strajkować podczas matury pisemnej. Trochę więcej osób zgadza się na okres matury ustnej, bo przecież daną grupę zdających można zawsze przesunąć na inny dzień. Strajk nie może szkodzić dzieciom, więc najlepsza byłaby sobota albo niedziela, kiedy to nie ma w szkole lekcji. Niestety, ten termin odpada, ponieważ sporo osób, głównie językowcy, pracuje w weekendy w prywatnych placówkach edukacyjnych. Gdyby strajkowali w sobotę czy w niedzielę, zarobiliby mniej, bo przecież prywatny pracodawca płaci tylko za godziny faktycznie przeprowadzone. Strajkując w weekend, szkodzimy samemu sobie i własnej rodzinie. Na takie rozwiązanie nikt się nie chce zdecydować.

Szukaliśmy, szukaliśmy, szukaliśmy i w końcu znaleźliśmy. Najlepszym terminem na strajk jest Dzień Dziecka. Wtedy nie prowadzi się lekcji, tylko organizuje dla uczniów takie przyjemności, których prawie nikt nie chce. W tym dniu jest jedna z najniższych frekwencji w roku, więc strata dla uczniów będzie żadna, jeśli nauczyciele od 8 do 10 zastrajkują. Niech się młodzi ludzie wyśpią. Od biedy po strajku można kontynuować zaplanowane uroczystości, jeśli jakieś dziecko w ogóle do szkoły przyjdzie. W tym roku to będzie przecież piątek. Jeszcze lepszym dniem byłby Dzień Wagarowicza, ale, niestety, to już przepadło. Trzeba by czekać do następnego roku. Pozostaje zatem 1 czerwca. Teraz wszystko w rękach ZNP, czy zaakceptuje tę propozycję. Przyznam, że marketingowo strajk w Dzień Dziecka brzmi bardzo źle. Jak ktoś nie pracuje w szkolnictwie, to pewnie pomyśli, że nauczyciele nie mają serca, skoro krzywdzą dzieci w ich święto. To kiedy strajkować? W Boże Narodzenie?