Kościół czy pub?

Trwają rekolekcje (poniedziałek, wtorek, środa), a to oznacza, że nie ma w moim liceum zajęć z uczniami. Wczoraj, gdy jechałem do szkoły, musiałem bardzo uważać na grupki dzieci i młodzieży, które prowadzono do kościoła. Szły tłumy, więc bywało niebezpiecznie. Policja i straż miejska powinny przypominać kierowcom, że na ulicach będzie dużo zorganizowanych grup.

Gimnazja i szkoły podstawowe organizują wyjścia do kościoła, natomiast w liceach daje się uczniom wolną rękę. Gdy pracowałem w podstawówce, nie lubiłem tych zorganizowanych wyjść. Rozumiem, że religia jest przedmiotem szkolnym, ale nie pojmuję, dlaczego wszyscy nauczyciele mają pełnić funkcję sług Kościoła. Niechże obecność dziecka w świątyni będzie sprawą rodziców i księży, a nie wychowawców. Z drugiej jednak strony, jak nauczyciel nie zorganizuje wyjścia na mszę, to dzieciaki wybiorą rozrywkę, np. w pubie – nie wszystkie, oczywiście. Niektóre siedzą w domu i się uczą.

Niektórzy nauczyciele organizują w rekolekcje spotkania z uczniami, którzy mają zaległości w nauce,  chociaż taka działalność jest niezgodna z decyzjami władz. Gdy sam – jeszcze w szkole prywatnej – zadecydowałem, że w te trzy dni będę prowadził specjalne warsztaty dla maturzystów, miałem kłopoty. Prezes pokazał mi pismo kuratora, zalecające, aby w okresie rekolekcji wielkopostnych nie odbywały się żadne zajęcia edukacyjne ani inne spotkania, które zakłóciłyby czas refleksji i modłów. Oczywiście w szkole łamie się tyle zasad, że kolejne lekceważenie nikogo nie wzruszy. Ja wyznaję zasadę, że jestem do dyspozycji. Niech uczeń wybiera.

Nauczyciele w te dni szkolą się, aby lepiej wypełniać zalecenia władz. Oprócz tego omawiamy bieżące sprawy i przygotowujemy się do udziału w maturach. Trzeba przebrnąć przez gąszcz przepisów, zaplanować miesiąc pracy w komisjach egzaminacyjnych, wbić sobie do głowy regulamin, który co roku jest inny. Chociaż nie jesteśmy w kościele, to zachowujemy się tak, jakbyśmy tam byli – głównie modlimy się, aby mimo kompletnego chaosu w przepisach i braku wyobraźni urzędników udało nam się bezboleśnie przeprowadzić młodzież przez matury. Boże, dopomóż.