Syndrom hydraulika

W pokoju nauczycielskim przez kilku lat funkcjonował kran, z którego leciała ciepła oraz zimna woda. W tym roku szkolnym był remont, a po nim okazało się, że woda jest tylko gorąca i nie ma znaczenia, czy kręcimy lewym, czy prawym kurkiem. Po naszych interwencjach hydraulik poprawił, ale tak, że teraz leci tylko woda zimna – z obydwu stron. Dowiedzieliśmy się, że możemy mieć albo zimną, albo gorącą – żadnego mieszania wody nie sposób wykonać. Musimy wybierać.

Interweniował dyrektor. Jednak hydraulik się nie przestraszył, tylko pokazał umowę, z której wcale nie wynika, że po remoncie woda musi się w baterii mieszać. Nigdzie nie jest napisane, że z jednej strony ma być podłączona ciepła, a z drugiej zimna woda. Skoro czegoś nie ma w umowie, nie musi zostać wykonane.

W pokoju nauczycielskim zawrzało. Ludzie krzyczeli, że tak nie można, że trzeba robić zgodnie ze sztuką budowlaną, a nie partaczyć. Hydraulik na to: „Musi wystarczyć słowo fachowca, że inaczej zrobić się nie dało”. I tak potraktował nas łagodnie. Koleżance, która odmówiła zapłaty za spartoloną robotę, żądając likwidacji fuszerki, odpowiedział: „A może sobie pani ten tysiąc w dupę wsadzić!” Wyszedł i więcej nie wrócił.

Gdy ochłonęliśmy, zaczęliśmy patrzeć na sprawę inaczej. Gadaliśmy w ten deseń: „Taki hydraulik to prawdziwy profesjonalista, który dobrze wie, jak należy pracować w realiach polskiej gospodarki rynkowej. Widocznie klientowi zależało, aby było tanio i szybko, więc ma tak, jak chciał. My nauczyciele powinniśmy się od takiego hydraulika uczyć, jak postępować z ludźmi. Chcą uczniowie i ich rodzice, aby nasza szkoła szybko i tanio przygotowała do matury, to trzeba tak właśnie zrobić. Szybko i tanio. Szybko, bo uczniowie biorą się do roboty w ostatniej klasie i to zwykle po studniówce. Tanio, bo nawet grosza na komitet rodzicielski nie dadzą, żeby było za co zakupić jakąś pomoc dydaktyczną dla nich, tacy skąpi. Chcą nauczyć się szybko i tanio, to będą mieć ? albo tylko wiedzę chemiczną, albo tylko biologiczną, albo historyczną, albo polonistyczną. Żadnego i to, i to.” Zawsze też można odezwać się jak ten niekulturalny hydraulik, tym bardziej, że tysiąc to równo pensja netto nauczyciela. Tak sobie gadaliśmy w pokoju nauczycielskim, podziwiając polskiego hydraulika, który nam robotę spieprzył, ale sami się o to prosiliśmy. Jaka umowa, taka robota.

Uważam, że każdy nauczyciel powinien sprawdzić, jakie obowiązki musi realizować. Czy z umowy wynika, że ma uczyć na wysokim poziomie i zgodnie ze sztuką pedagogiczną, czy tylko uczyć?