Przejmuj się!

W szkole, podobnie jak w całej Polsce, modna jest obecnie postawa przejmowania się. Wprawdzie w ślad za nią nie idzie żadne działanie, ale przejmować się trzeba. Kto się nie przejmuje w sposób widoczny i rzucający innych na kolana, ten jest podejrzewany o najgorsze zbrodnie. Na pewno liberał! W Boga nie wierzy, skoro tak dobrze wygląda. Lepiej dla wszystkich, aby odszedł z zawodu, zanim zaszkodzi swoją obojętnością innym.

Ćwiczę teraz w domu przed lustrem postawę przejmowania się, aby dobrze wypaść w oczach giertychowskiej trójki: policjanta, prokuratora i wizytatora. Ich jedynym zadaniem jest przecież spojrzenie każdemu w oczy i sprawdzenie, czy w wystarczającym stopniu się przejmuje. Bóg mi świadkiem, że nie zaniedbuję się w ćwiczeniach mimicznych i akrobatycznych, aby tylko zrobić wrażenie na gościach swoją nietęgą miną i pełnym boleści wykrzywieniem całego ciała. Cierpię, bo przejmuję się tym wszystkim, co dzieje się w naszej biednej szkole. Pomóc wprawdzie nie mogę, ale przynajmniej się poprzejmuję. Poprzejmuję się tak, żeby widział to mój podwójny przełożony (dyrektor i jego zastępca) i cała potrójna kontrola nasłana na mnie przez ministra.

Martwi mnie trochę doskonałość, z jaką przejmują się nauczyciele z innych szkół. Obawiam się, że na ich tle ja i moi koledzy z pracy wyglądamy dość przeciętnie. Spotkałem kilka dni temu koleżankę, z którą studiowałem, i z zazdrości mało nie usiadłem. Koleżanka wyglądała tak źle, że lepiej być nie może. Od razu widać, że żyje sprawami szkoły i potrafi to pokazać na twarzy – cierpienie miała na gębie takie, jakby ją przed chwilą z krzyża zdjęto. Widać, że jest należycie przygotowana na wszelkie wizytacje – z kuratorium, wydziału edukacji, a nawet MEN. Niech przybywają i podziwiają.

Oglądam teraz telewizję i widzę, do jakiej perfekcji doszli nasi politycy w okazywaniu postawy przejmującej. Prezydent daje wzór godny pozazdroszczenia. To prawda, jest okazja, mamy w końcu żałobę narodową. Ale nawet w zwykły dzień nikt już nie okazuje, że jest, broń Boże, szczęśliwy albo przynajmniej zadowolony. Żadnego uśmiechania się do kamery! Diabli wzięli rechot Leppera i rżenie Giertycha, skończyły się prostackie uśmieszki Olejniczaka i inteligentne prześmiewcze miny Rokity. Teraz w modzie jest grymas boleści, a w tym najlepsi są jednak Kaczyńscy.

Żałoba narodowa się skończy, ale moda na przejmowanie się tak szybko nie przeminie. Każdy bowiem, kto potrafi okazale się przejąć, zapewnia sobie doskonałe alibi. Zrobił, co mógł. Przejął się tak, że aż cała Polska zawyła z rozkoszy. A jak się dobrze przejął, to ma prawo teraz iść do łazienki, umyć ręce i powiedzieć, że cały ten burdel to nie jego wina. Czyli będzie, jak było, choćby tornado przeszło przez cały kraj, a nie tylko przez jedną szkołę czy kopalnię. Bo my umiemy się tylko doskonale przejmować.